Niedziela o Zacheuszu

Ewangelia minionej niedzieli przygotowuje nas do poruszającego okresu Wielkiego Postu, który zacznie się już niedługo. Również dzisiejsza, z pewnością znana nam, historia spotkania Zacheusza z Chrystusem przygotowuje nas do Paschy, zaprasza do poszukiwania, odnalezienia i w końcu przeżycia swojego osobistego spotkania z Chrystusem w Jego ciele – Cerkwi.

Pragnienie Boga, czy świata?

Historia Zacheusza skłania nas do wewnętrznych rozważań, byśmy zastanowili się nad tym, co zachęca nas do spotkania z Chrystusem i jednocześnie, co nam w tym przeszkadza. Zacheusz chciał zobaczyć Chrystusa. Chciał tego tak bardzo, że jego pragnienie przyciągnęło uwagę Chrystusa. Od pragnienia wszystko się zaczyna. Tak jak mówi ewangelia: „gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,21). 

Wszystko w naszym życiu zaczyna się od pragnienia, dlatego że to czego pragniemy jest jednocześnie tym co kochamy, tym, co pociąga nasze wnętrze, tym, czemu się oddajemy. Zacheusz kochał pieniądze i bogactwo. Sam przyznał, że nie miał żadnych oporów przed okradaniem innych, żeby tylko je zdobyć. Odkrył w sobie jednak jeszcze jedno pragnienie, chciał czegoś innego i ujawnienie tego pragnienia okazało się być najważniejszym momentem w jego życiu. Ta ewangeliczna opowieść zadaje każdemu z nas pytanie: Co kochamy, czego pragniemy? Oczywiście nie powierzchownie, ale w głębi serca.

Powinniśmy więc zapytać samych siebie, czy pragniemy czegoś prawdziwego i istotnego, czy, przytłoczeni mnóstwem spraw i zainteresowań, zapominamy wciąż o celu życia, gubiąc się w burzy naszych namiętności, nałogów oraz w zgiełku tego świata. 

Warunki spotkania z Chrystusem

Zacheusz żył niegodziwie, jednak tak naprawdę miał dobre nastawienie, ponieważ „posiadał duszę przychylną cnocie”, jak powiedział św. Grzegorz Palamas. Dlatego mógł zejść ze swojej „sykomory”, to znaczy pozbyć się swojego egoizmu i samolubstwa, by spotkać się z Chrystusem. Nasz własny egoizm paraliżuje nas i nie pozwala zobaczyć Boga. Rozwiesza zasłonę między nami a innymi ludźmi. Buduje mur między nami a Bogiem, między nami a drugim człowiekiem. Zacheusz był człowiekiem niskiego wzrostu. Nie tylko fizyczne, ale i duchowe przeszkody nie pozwalały mu na spotkanie z Chrystusem. A jednak udało mu się pokonać te trudności, które do tej pory zamykały go w jego egocentryzmie. Stał się pokorny i dzięki temu dosłownie przerósł samego siebie.

I to właśnie ten moment jest kluczowy. Gdy człowiek odkrywa czego tak naprawdę chce, a raczej potrafi odróżnić „chcę” upadłej natury ludzkiej i świata od „chcę” Chrystusa i Jego Ewangelii. Tak zaczyna się pokajanie, początek nowej wędrówki naszego życia, podczas której zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że Bóg działa w naszym wnętrzu i wokół nas w rozmaity sposób. Czujemy wówczas dotyk Jego Łaski w codziennych sytuacjach i wydarzeniach. Słyszymy jak mówi do nas: „dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”.

Spotykamy Boga też za każdym razem wtedy, gdy przeżywamy tajemnicę obecności Chrystusa w Cerkwi. Gdy odczuwamy, że Komunia Święta (cs. swiatoje pryczastije) jest pożywieniem, potrzebnym nam do życia, życia, które tylko zaczyna się tu na ziemi, a tak naprawdę trwa wiecznie. Gdy czujemy, że spowiedź jest oczyszczającą kąpielą, która zmywa z nas grzechy i leczy z namiętności. Gdy nasz umysł, pośród ciemności i chaosu życia, oświeca się podczas czytania i słuchania słowa Bożego. Boga spotykamy też, gdy przeżywamy Jego obecność podczas cudu narodzin życia, w pięknie natury lub w misterium śmierci. Jest on obecny w trudnych i bolesnych sytuacjach, które nami wstrząsają, ale i w tych radosnych chwilach, które napełniają nas szczęściem.

Ukochani bracia i siostry, dla tych, którzy pragną tego świata, wszystko to nic nie znaczy. Ci jednak, którzy mają wielkie serca, potrafią spotkać Chrystusa tam, gdzie inni nawet nie podejrzewają Jego obecności i widzą Go tam, gdzie inni Go nie dostrzegają. Amen.

Kazanie z greckiego tygodnika "Foni Kiriou", od 58 lat rozdawanego we wszystkich cerkwiach w Grecji w każdą niedzielę. Nr 3 (2955) 17.01.2010