Sobota przed Pięćdziesiątnicą - wspomnienie zmarłych

W sobotę przed świętem Pięćdziesiątnicy Cerkiew Prawosławna na całym świecie wspomina wszystkich swoich zmarłych od wieków wiernych. Przy tej okazji zamieszczamy słowo świętego Jana Maksymowicza (+1966) poświęcone modlitwie za zmarłych.

Oczekuję zmartwychwstania zmarłych i życia przyszłego wieku. 

Niepocieszony i bezgraniczny byłby nasz ból po stracie bliskich nam osób, gdyby Pan nie podarował nam życia wiecznego. Bezsensowne byłoby nasze życie, gdyby kończyło się śmiercią. Jaka byłaby wówczas korzyść ze zdobywania cnót i czynienia dobrych uczynków? Rację by mieli wtedy ci, co mówią: Jedzmy zatem i pijmy, bo jutro umrzemy! (1Kor 15,32). Lecz człowiek został stworzony do nieśmiertelności, a przez Swoje zmartwychwstanie Chrystus otorzył wrota Niebiańskiego Królestwa, wiecznego szczęścia, tym, którzy w Niego uwierzyli i żyli sprawiedliwie. Nasze ziemskie życie jest przygotowaniem do życia przyszłego i śmierć kończy ten okres przygotowań. Postanowione ludziom raz umrzeć, potem zaś sąd (Hbr 9,27)

Człowiek pozostawia wówczas wszystkie swoje troski, ciało się rozpada, by powstać znów podczas powszechnego zmartwychwstania. Jednak dusza kontynuuje życie i ani na moment nie przestaje istnieć. Przez liczne zjawienia się zmarłych dano nam częściowo poznać, co się dzieje z duszą, gdy wychodzi z ciała. Gdy traci cielesny wzrok, otwierają się jej oczy duchowe. U umierających często ma to miejsce jeszcze przed końcem, i wtedy, wciąż jeszcze widząc otaczających ich bliskich, a nawet rozmawiając z nimi, jednocześnie widzą to, czego pozostali nie widzą. Po opuszczeniu ciała, dusza znajduje się wśród innych duchów, dobrych i złych. Zazwyczaj śpieszy ona ku tym, którzy są jej bardziej bliscy, a jeśli będąc w ciele znajdowała się pod wpływem tych złych, wówczas pozostaje od nich zależna po wyjściu z ciała, obojętnie jak bardzo nieprzyjaźni by się okazali przy spotkaniu.

W ciągu dwóch kolejnych dni dusza cieszy się względną swobodą, może odwiedzać ulubione miejsca na ziemi, a trzeciego dnia udaje się w inne przestrzenie. Zaczyna przechodzić przez zastępy złych duchów, zagradzających jej drogę i obwiniających ją o różne grzechy, do popełniania których same ją namawiały. Zgodnie z objawieniami, jest dwadzieścia takich przeszkód, tzw. komór celnych (cs. mytarstwa), w każdej z nich badany jest taki czy inny rodzaj grzechu. Przechodząc przez jedną, dusza trafia do następnej i tylko wtedy, gdy pomyślnie przejdzie przez wszystkie, może kontynuować swoją drogę i nie trafić od razu do gehenny. To, jak bardzo straszne są te biesy i te komory celne, może nam pokazać fakt, że sama Bogarodzica, uprzedzona przez archanioła Gabriela o zbliżającej się śmierci, prosiła swojego Syna, by wybawił ją od tych biesów. Wypełniając jej prośbę, Sam Pan Jezus Chrystus ukazał się, by przyjąć duszę Swojej Przeczystej Matki i zabrać ją do nieba. Straszny jest trzeci dzień dla duszy zmarłego i dlatego szczególnie wówczas potrzebuje ona naszej modlitwy. Gdy dusza pomyślnie przejdzie wszystkie komory celne i odda pokłon Bogu, w przeciągu 37 kolejnych dni odwiedza niebiańskie krainy i przepaści piekielne, wciąż nie wiedząc, gdzie pozostanie. Dopiero na czterdziesty dzień ustala się jej miejsce przebywania do zmartwychwstania zmarłych. Jedne dusze znajdują się w stanie przedsmaku wiecznej radości i szczęścia, inne zaś pozostają w strachu wiecznych mąk, które w pełni nastąpią po Strasznym Sądzie. Do czasu Sądu możliwe są zmiany w stanie dusz, poprawę położenia osiąga się zwłaszcza dzięki zanoszeniu za nich Bezkrwawej Ofiary (wspominanie podczas Świętej Liturgii), a także przez inne modlitwy.

Jak bardzo ważnym jest wspominanie imion podczas Liturgii, ukazuje nam następujące wydarzenie. Przed otwarciem relikwii św. Teodozego Czernihowskiego (+1896), duchowny, który zmieniał na nich okrycie, zmęczył się i usiadłszy obok relikwii, zasnął. We śnie zobaczył przed sobą świętego, który powiedział do niego: “Dziękuję ci za to, że tak potrudziłeś się dla mnie. Proszę cię jeszcze, gdy będziesz odprawiał liturgię, wspomnij moich rodziców”, - i podał ich imiona (kapłan Nikita i Maria). “Jakże ty, święty, prosisz mnie o modlitwy, skoro sam stoisz przed Tronem niebiańskim i rozdajesz ludziom Boże miłosierdzie?!” – zapytał duchowny. “Tak, to prawda, - odpowiedział święty Teodozy, - ale ofiara podczas liturgii jest silniejsza od mojej modlitwy”.

Dlatego, owszem, przydatne zmarłym są i panichidy, i domowa modlitwa za zmarłych, i dobre uczynki poświęcane ich pamięci, jak np. jałmużna, ofiary na cerkiew, ale szczególnie przydatne jest dla nich wspominanie podczas Boskiej Liturgii. Wiele było zjawień się zmarłych i innych wydarzeń potwierdzających, jak dobroczynne jest ich liturgiczne wspominanie. Wielu zmarłych, którzy w duchu się kajali, ale nie zdążyli pokazać tego za życia, uwalniało się od mąk i otrzymywało spokój duszy. W cerkwi zawsze wznoszone są modlitwy za zmarłych, a nawet w dzień Zejścia Świętego Ducha (Zielone Świątki), podczas wieczerni w modlitwach na klękanie jest specjalna prośba “za przebywających w otchłani”. Zaś każdy z nas, chcąc przejawić swoją miłość do tych, którzy odeszli i okazać im rzeczywistą pomoc, może to najlepiej zrobić przez modlitę za nich, a zwłaszcza wspomnienie ich podczas liturgii, gdy cząsteczki wyjmowane za żywych i zmarłych opuszczane są do czaszy z Krwią Pańską ze słowami: “Obmyj, Panie, grzechy wspomnianych tu, Krwią Twoją czcigodną, dla modlitw świętych Twoich”. Nie możemy zrobić dla zmarłych niczego lepszego i większego, od modlitwy za nich, dając ich imiona do wspomnienia podczas liturgii. Tego właśnie potrzebują oni zawsze, a zwłaszcza w trakcie tych czterdziestu dni, gdy dusza zmarłego przemierza drogę do miejsc wiecznego przebywania. Ciało wówczas niczego nie czuje, nie widzi zebranych bliskich, nie czuje zapachu kwiatów, nie słyszy mów pogrzebowych. Ale dusza odczuwa zanoszone za nią modlitwy, jest wdzięczna tym, którzy je odmawiają i staje się im duchowo bliska.

Krewni i bliscy zmarłych! Róbcie dla nich to, co im potrzebne, a co jesteście w stanie zrobić! Wydawajcie pieniądze nie na zewnętrzne ozdoby trumien i mogił, ale na pomoc dla potrzebujących, udzielaną w imieniu zmarłych bliskich i na cerkwie, w których wznoszona jest modlitwa za nich. Okażcie litość zmarłemu i zatroszczcie się o jego duszę. Wszystkich nas czeka ta sama droga; jakże będziemy wtedy pragnąć, żeby wspomniano nas w modlitwie! Bądźmy zatem sami miłosierni dla zmarłych. Gdy tylko ktoś umrze, nie zwlekając proście duchownego, żeby przeczytał “Nabożeństwo po wyjściu duszy z ciała”, które należy czytać nad wszystkimi prawosławnymi zaraz po ich odejściu z tego świata. Zatroszczcie się o to, żeby, jeśli jest taka możliwość, nabożeństwo pogrzebu było odprawiane w cerkwi, a do tego czasu nad zmarłym był czytany Psałterz. Pogrzeb nie musi być odprawiany uroczyście, ale obowiązkowo w całości, bez skracania; myślcie wówczas nie o swojej wygodzie, ale o zmarłym, z którym żegnacie się na wieki. Jeśli w świątyni będzie jednocześnie kilku zmarłych, nie protestujcie przeciwko temu, by nabożeństwo było sprawowane dla wszystkich razem. Lepiej niech wszyscy modlą się razem za dwóch lub więcej zmarłych i modlitwa będzie gorętsza, niż modlą się po kolei i z braku sił służba będzie skracana, podczas gdy dla zmarłego każde słowo modlitwy jest jak kropla wody dla spragnionego. Obowiązkowo należy się od razu zatroszczyć o zamówienie sorokousta, czyli codziennego wspominania ich imion na liturgii przez 40 dni. Zazwyczaj w cerkwiach, w których codziennie odprawia się liturgię, pogrzebani przy nich zmarli są wspominani przez 40 dni od pogrzebu i dłużej. Gdy pogrzeb ma miejsce w cerkwi, gdzie nie ma codziennej liturgii, bliscy powinni sami zatroszczyć się o to i zamówić sorokoust tam, gdzie jest codzienna liturgia. Dobrze jest również wysłać imiona zmarłych do monasterów i Jerozolimy, gdzie trwa nieustanna modlitwa w świętych miejscach. Należy jednak zaczynać sorokoust od razu po śmierci, gdy dusza szczególnie potrzebuje pomocy modlitewnej. Dlatego warto to zrobić w najbliższym miejscu, w którym jest codzienna liturgia.

Troszczmy się o tych, którzy odchodzą do innego świata przed nami. Zróbmy dla nich wszystko, co możemy, pamiętając że Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).

Św. Jan Maksymowicz
Z książki Da obnowitsia Russkaja ziemlia, Sretienskij Monastyr, 2006